23.06.13 GODZ.11.00
BŁYSKAWICA KALNO - PUO WIŚNIOWA 1-2(1-1)
BRAMKI DLA PUO: MAZIARZ, ZBOCH.M
OPIS MECZU W ROZWINIĘCIU.
W ubiegłą niedzielę rozegraliśmy ostatni mecz w tym sezonie. Naszym przeciwnikiem , w roli gospodarza był zespół z Kalna. Wbrew pozorom, nie był to mecz o tzw. „pietruszkę”. Zależało nam na zwycięstwie, które przy korzystnych wynikach innych spotkań dawało nam awans na 7 pozycję. Po kiepskim roku, awans nawet o 3 oczka był dla nas bardzo ważny. Spodziewaliśmy się trudnego meczu, Błyskawica pokonała nas w pierwszej rundzie na naszym terenie, a upalna aura i kilka absencji zawodników napawały nas obawą.
Pierwsza połowa, jak i cały mecz była wyrównana. Zespól z Kalna zagrał bardzo ofensywnie, powodowało to raz po raz zamieszanie pod naszą bramką, z drugiej jednak strony mieliśmy możliwość kontratakowania, chociaż pierwsza bramka padła po stałym fragmencie gry. Bardzo dobre dośrodkowanie Marcina Zbocha, pomiędzy obrońców a bramkarza, tam wbiegł Zbyszek M. i ze stoickim spokojem przyjął piłkę i uderzył do pustej bramki. Pomimo optycznej przewagi, nie udało się nam dowieść prowadzenia do przerwy. Rzut wolny około 25 metrów, po ziemi, okrutnie zaskoczył naszego bramkarza. Lubię go, dlatego skwituję to stwierdzeniem , w taki upał zawiodłaby każda Klima. Pod koniec Kalno próbowało szarpnąć kilka razy, ale bez większego zagrożenia.
Druga połowa odbyła się już w dużo lepszych warunkach atmosferycznych. Słońce schowało się za chmurami, a momentami padał orzeźwiający deszczyk. Kalno zmieniło nieco swoje ustawienie i ku naszemu zdziwieniu największe zagrożenie mieliśmy ze strony doświadczonego kapitana gospodarzy. Jego akcje, a także innych zawodników kończyły się niepowodzeniem. Pięknymi, a najważniejsze skutecznymi interwencjami popisywał się Marek Barszcz. Pełna rehabilitacja!!!. Z naszej strony największe zagrożenie miało miejsce po stałych fragmentach. Dwa rzuty wolne były bliskie przyniesienia nam bramki. Najpierw Marcin Zboch uderzył w poprzeczkę a następnie Przemek tuż nad. W obu przypadkach bramkarz stał jak wmurowany, zabrakło raptem kilka centymetrów. Decydująca akcja miała miejsce na klika minut przed końcem spotkania. Dośrodkowanie Maćka na bramkę strzałem głową zamienił Marcin Zboch. W końcówce wzmocniliśmy linie obronną i Kalno nie mogło już nić zrobić.
Po meczu nie kryliśmy zadowolenia, a zwłaszcza Marek vel Klima, któremu spadał kamień z serca po ostatnim gwizdku. Mecz mógł się podobać, i chyba się podobał, skoro kibice nagrodzili nas małym „co nieco”. Dzięki
Teraz czas na tradycyjny grill, ale również szybko musimy zacząć myśleć o przyszłym sezonie, aby nie powtórzyła się sytuacja z tego. 7 miejsce nie brzmi źle, nie jedna drużyna marzy o takiej pozycji na koniec sezonu, ale nie my i nasi kibice, przyzwyczajeni do podium.